Welcome to paradise! – Belize

„Yo, men! How’re you doin’?” – rozlega się zza palmy stojącej przy piaszczystej drodze i pomimo, że słońce wali niemiłosiernie, a plecak ciąży, to jakoś na duszy robi się o wiele lżej, gdy słyszysz melodyjną barwę głosu, pełną luzu i przyjaznego nastawienia. Normalnie stary jesteś w Belize, aż chciałoby się powiedzieć: ,,Ziom, przykumaj te kocie ruchy. Take it easy and relax.” – bo taki mniej więcej ma przekaz mowa ciała i głos tegoż wesołego jegomościa stojącego z browarem pod palmą mimo wczesnej godziny.  Czytaj dalej

Przez góry, ruiny i selwę – Chiapas i Tikal

W selwie koło Palenque niemal słychać jak rośliny rosną, drzewa pną się do nieba, oplatają je liany, każda z roślin walczy o odrobinę światła, choć słońce praży, to tu panuje lekki półmrok. Wilgotne powietrze sprawia, że włosy natychmiast stają się mokre, a koszulki przyklejają się do ciała. Natrętne bzyczenie komarów tuż przy uchu, informuje nas, że nie jesteśmy tu sami. Pierwszy raz mieliśmy zetknięcie z tak namacalnym Życiem. Czytaj dalej

Smutny kolorowy cmentarz

Nebaj – miejsce gdzie Diabeł mówi dobranoc. Wysoko w górach, z zapierającą dech w piersiach drogą dojazdową, miejsce majańskiej społeczności z grupy Ixil. Zarazem jeden z najbiedniejszych rejonów w kraju – 80% mieszkańców żyje w ubóstwie i to widać. Skromne, maleńkie domki, część ludzi boso, małe dzieci pracują jako sprzedawczynie cukierków lub czyściciele butów, a część osób nie mówi po hiszpańsku. Zarazem piękne miejsca na wędrówki bliższe i dalsze poprzez lasy, przełęcze wśród szumu rzek i wodospadów. Wszystko to przesłoniła dramatyczna historia, która rozegrała się tu przed laty. Choć pięknie świeciło słońce, a na lokalnym cmentarzu pełno było kolorowo pomalowanych nagrobków był to bardzo smutny dzień. Czytaj dalej

Trzy fajne miejsca koło Quetzaltenango

Quetzaltenango – kolejna nazwa, która powoduje łamanie się języka, dlatego w Gwatemali mówi się w skrócie Xela. Jest to drugie co do wielkości miasto w kraju i przyjemnie zaskakuje tym, że nie ma w nim zbyt wielu turystów. Ot zwykłe, pełne życia, nie to, co skansen w Antigua. W samej Xeli za dużo do oglądania nie ma, jak zwykle, jest zabytkowy kościół, przy głównym placu (zwanym szumnie parkiem), parę knajpek, trochę sklepów, targi. Nic szczególnego. Za to okolice Xeli powalają – dookoła góry, wulkany (w tym najwyższa góra Ameryki Środkowej) i świetne trasy trekkingowe jedno i wielodniowe. Niestety z tych dobrodziejstw nie skorzystamy, bo póki co pora deszczowa trwa, a my wciąż mamy uraz po naszym nieudanym trekkingu w Antigua. Co zatem robić, gdy już wczesnym popołudniem niebo zasnuwają ciężkie chmury? Czytaj dalej